czwartek, 14 czerwca 2012

kampanie prawdziwie społeczne

Olivia Wilde jest przykładem kobiety, którą chciałabym widzieć jak najczęściej w mediach. Inteligentna, potrafiąca się wysłowić i przede wszystkim działająca w słusznej sprawie. Jest dla mnie typem gwiazdy, który szanuję i doceniam. Nie tylko ze względu na grę aktorską, ale także właśnie za działalność za rzecz innych. Zawsze miałam poczucie, że swego rodzaju obowiązkiem znanych osób jest pomaganie innym. Jeśli nie finansowo, to właśnie poprzez firmowanie swoim nazwiskiem różnego rodzaju akcji charytatywnych i kampanii społecznych.



Istotne jest jednak dla mnie poczucie, że udział nie ma na celu głównie wypromowania danej gwiazdy. A to nie każdemu się udaje i czasami cel danej akcji zaciera się, może nawet niezamierzenie, w konfrontacji z wielkim celebryckim ego. Wiele gwiazd i gwiazdek zorientowało się ostatnio, że publiczne wspieranie istotnych spraw społecznych może pomóc im się wybić. Być może nie ma w tym nic aż tak bardzo złego i odrzucającego, jak długo cel kampanii zostaje osiągnięty. Niemniej jednak, takie celebrytki i celebryci zyskują jeszcze jedno - mój niesmak. Mogę się cieszyć, że zbudowano dzięki ich udziałowi więcej studni w Sudanie czy uświadomiono większą liczbę osób w kwestii możliwości zarażenia się wirusem HIV. Ale nie zapominam jednocześnie o drugim dnie i częściej dzwoniącym telefonie aktora czy aktorki. Mało jest chyba gwiazd, które robią coś po cichu czy nie licząc na oklaski i zdjęcia w kolorowych magazynach z sierotami czy bezdomnymi psami. Tak samo mało jest chyba gwiazd, które promują kampanie z prawdziwej potrzeby serca czy z zaangażowaniem.
Zdarza się też, że gwiazda jest tak wymalowana, wystylizowana i idealna, że kampania społeczna nie odnosi, przynajmniej jeśli chodzi o mnie, skutku i staje się swoją własną karykaturą. Jeśli bowiem ktoś decyduje się na udział w kampanii, czy też użyczenie swojej twarzy na jej potrzeby, musi mieć świadomość, że owa kampania ma za zadanie nie tylko "sprzedać temat", ale też być naprawdę wiarygodna. Nie działają na mnie akcje PETA z roznegliżowanymi gwiazdami. Może się mylę, ale oprócz szlachetnych haseł, widzę tam tylko półnagie kobiety z których wiele chce z pewnością uszczknąć z tego coś dla siebie i swojej kariery. Zresztą, zawsze postrzegałam kampanie PETA jako bezsensowne odwoływanie się do seksizmu. Dla mnie jakiekolwiek przejawy seksizmu nigdy chyba nie mają wystarczającego uzasadnienia, nawet w tak słusznych sprawach. Uważam, że jest mnóstwo innych sposobów na rozpromowanie takich akcji.


Trudno być wiarygodnym, dużo łatwiej zrazić odbiorców do siebie i jednocześnie doprowadzić do nadszarpnięcia wizerunku kampanii lub nawet całej organizacji. Ważne jest bowiem dla mnie także to, czy dana gwiazda faktycznie kieruje się potem w życiu i karierze treściami, które sobą reprezentuje na bilbordzie czy w artykule. Z punktu wizerunkowego organizacji nie ma chyba nic bardziej szkodliwego, niż celebrytka firmująca swoją twarzą (lub też całym ciałem) akcję przeciwko noszeniu futer jedynie w świetle kamer. W życiu prywatnym bowiem zostaje uchwycona na zdjęciu w eleganckim futerku. Choć to i tak wersja łatwiejsza do przełknięcia w porównaniu z dokonaniami np. Tomasza Stockingera, twarzy kampanii promującej bezpieczne zachowania w ruchu drogowym, który spowodował niedługo po użyczeniu swojej twarzy Polskim Kolejom Państwowym wypadek po pijanemu.
W kontekście tego wszystkiego warto przeczytać sobie ciekawy artykuł ze strony kampaniespoleczne.pl na temat udziału gwiazd w promocji kampanii społecznych. Miedzy innymi, warto zwrócić uwagę na szczegółowe sklasyfikowanie typów zaangażowania znanych osób i podział na m.in. gwiazdy, planetoidy czy misje ratunkowe. Tekst obrazuje mniej więcej to, o czym wspomniałam już powyżej.
Słowem podsumowania, bardzo cieszę się, że coraz więcej znanych osób udziela się społecznie. Być może przysłużył się temu tak szeroki udział zachodnich gwiazd i gwiazdek w kampaniach społecznych wszelakiego typu. Polscy celebryci nie chcą być gorsi i również zręcznie wykorzystują ten sposób na darmową promocję swojej osoby. Najważniejsze jest jednak to, żeby kampania odniosła skutek. Jak długo się tak dzieje, jestem chyba w stanie zagryźć zęby i postarać się nie komentować. Miło byłoby jednak, gdyby każda kampania z udziałem gwiazd była tak pomysłowa i przekonywująca jak ta czy ta. Samo bowiem pokazanie znanej twarzy nie gwarantuje sukcesu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz